Łypiące ślepia, rozlana plama ultramaryny, zamknięte oczy, szerokie nozdrza, ostre pociągnięcie konturu. Luźno płynę, daję się ponieść emocjom. Swobodnie, intuicyjnie nakładam kolejne fragmenty. Jedno wyłania się z drugiego. Jestem zachłanna i ciekawa. Ostre kły, zarys czaszki, transparentna plama żółci. Tyle odsłon i nastrojów. Każda plamka, zaciek jest możliwością, początkiem czegoś nowego.
Seria jest dla mnie niewiadomą. Powstała z braku pomysłu. Jest wariacją o kontekstach i kolorach. To luźne spojrzenie na sposób postrzegania przeze mnie otoczenia. Pracy mojego umysłu. Temat rysunku to czysta improwizacja. Historia piszę się sama. Widz sam zdecyduje co przedstawia praca. Wszystko co znajduję się na obrazie jest przypadkiem. Oczywiście jeśli ktoś wierzy w jego istnienie.